Bliski jest nam międzynarodowy klimat Saskiej Kępy, obecność restauracji serwujących kuchnię z różnych zakątków świata, siedziby azjatyckich i bliskowschodnich ambasad, mile brzmiące dla ucha nazwy ulic - mówi Malwina Bakalarska, warszawianka, podróżniczka i trenerka międzdykulturowa. Choć naukowo zgłębia tajniki współczesnej Afryki, to najbardziej przypadła jej i mężowi do serca estetyka orientu
Malwina Bakalarska i jej mąż orientalną estetykę mają we krwi. Od zawsze interesowali się kulturami Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki. Z początku zgłębiali temat hobbystycznie, podróżując. Później - zawodowo: w ramach wypraw badawczych, zbierając materiały do prac naukowych, wykładów i szkoleń.
Urządzając swoje nowe mieszkanie na warszawskiej Saskiej Kępie, planowali łączenie stylów z różnych zakątków świata. Zwykle jednak się okazywało, że to orient jest tym, w czym czują się najlepiej. A że to nasza ponowna wizyta w ich wyjątkowym domu, to na relację z pierwszej możemy zaprosić tutaj.
Każde pomieszczenie tutaj ma swój własny klimat. Inspiracją do wystroju śródziemnomorsko-orientalnej łazienki były tradycyjne riady, czyli domy w Maroku. Z podróży do Maghrebu pochodzą kosmetyki z olejkiem arganowym, ozdobne zawieszki przyjechały prosto z Marrakeszu. Morska tonacja bieli i zgaszonego granatu pięknie prezentuje się na okładzinach ścian oraz posadzce. Ceramiczne płytki do ich wyłożenia przypłynęły z kawałka Afryki w Europie: Hiszpanii.
Patchwork komponowałam wieczorem, a następnego ranka byłam już w szpitalu, by urodzić córkę - wspomina dumna i szczęśliwa mama. - Do mieszkania, wówczas jeszcze "placu budowy", specjalnie przywiózł mnie mój mąż z moim tatą po to, bym dopilnowała ułożenia wzoru. Ich przymiarki, wysyłane w mmsach, raziły, a tłumaczenie przez telefon co i gdzie powinno leżeć, niezbyt się udawało. Obaj panowie nazwali mnie wtedy "dyrektorem artystycznym" remontu.
Po umywalkę wpuszczaną w blat wybraliśmy się do sklepu Kolory Maroka (dzisiaj to sklep Cerames). Zamiast z marokańską wyszliśmy z meksykańską, Allegrią, ponieważ jej motywy i kolorystyka okazały się bliższe tym na kaflach, ułożonych w łazience - opowiada pani Malwina. - To może zaskakiwać (bo co niby ma Meksyk do Orientu?), ale w Ameryce Łacińskiej hiszpańskie wpływy są silne. Za ich pośrednictwem dotarło dziedzictwo muzułmańskiej Kordoby. W naszej aranżacji to wypłynęło na wierzch.
Aby wyeksponować blat wybraliśmy szklane płytki 4x4 cm, które pierwotnie były mozaiką w plastrze. Wycięłam pojedyncze kafelki i ułożyłam w ramę, podkreślającą piękno umywalki. Ich atutem były te same wzory, co na posadzce. Blat z drewna olchowego zamówiliśmy w pracowni Marka Petera. Tenże pan pięć lat wcześniej wykonał wedle mojego projektu drewnianą ramę na lustro, którą podpatrzyłam właśnie w marokańskich medinach.
Kabina prysznicowa została wydzielona z łazienki zmianą kolorystyczną. Mozaikowy kącik ożywia stonowaną kolorystykę wnętrza. Odważne, intensywne wzory nie kują oczu, dzięki "ujarzmieniu" ich w osobnej przestrzeni. To miejsce prowadzi swoisty dialog z dekorem, umieszczonym między białymi płytkami na bocznych ścianach. Powstał on po przecięciu na wąskie pasy plastrów mozaikowych, które w oryginale miały wymiar 30 x 30 cm. Ta ozdoba została sprowadzona z Włoch.
Do przebogatej mieszanki wzorów ciemne drewno wprowadziło potrzebną dozę spokoju, a nawet dostojności. Stylizowane lustro zostało specjalnie dobrane do szafki pod umywalką oraz bocznej szafeczki. Meble przeniesione z wcześniejszego mieszkania na warszawskiej Starówce (czytaj więcej tutaj), zyskały nowe życie poprzez ożywienie ich ceramicznymi, ręcznie malowanymi gałkami z Indii - kontynuuje swoją opowieść właścicielka i autorka oryginalnego wystroju.
Z Indii pochodzi także miedziany żyrandol - latarnia, którego kształt komponuje się z owalną misą umywalkową, a materiał współgra z armaturą: stylowym kranem oraz baterią prysznicową. Kolejne punkty oświetlenia to białe, ażurowe kinkiety, które zostały dobrane tak, by pasowały do drobnych, finezyjnie posplatanych ornamentów na płytkach ściany frontowej.
Smaku dodają drobiazgi, takie jak srebrna "lampa Alladyna", którą kupiłam w północnej, muzułmańskiej części Nigerii, a która została wyprodukowana w Dubaju. Co ciekawe, jesteśmy fanami tego stylu od lat: poprzednią łazienkę też urządziliśmy w tym klimacie. Wtedy jednak ciężko było znaleźć dodatki typu ręczniki. A teraz akcesoria w naszym guście królują w sklepach wnętrzarskich.
W korytarzu, z którego wchodzi się do łazienki dominantą jest motyw turecki. Niepodzielnym władcą jest żyrandol, przywieziony przeze mnie w bagażu podręcznym ze Stambułu, a kupiony "za pięć dwunasta", tuż przed zamknięciem sklepu, nieopodal Hagia Sophia. Przy włączniku światła wisi mały kilim z okiem proroka, znakiem Turcji. Kinkiet także pochodzi z tego kraju, dodaje tajemnicy wnętrzu wieczorową porą.
Łącznikiem ze stylistyką łazienki są "mozaiki" na ścianach i podłodze, które mimo iż to fototapeta i mata, łudzą gości niczym autentyczne kafle ceramiczne. Pozostałe dodatki to termometr przywieziony z Barcelony, zdjęcia fontann z Casablanki i Marrakeszu mojego autorstwa, niebieska lampka naftowa zakupiona w Palestynie oraz zestaw fotografii z Brunei, przedstawiający mnie i męża w podróży przedślubnej, dopełniają wspaniały klimat orientu.
Do całościowego wystroju łazienki i jej orientalnego klimatu ogromnie przyczynił się mój Tata, za co mu serdecznie dziękuję: za jego pomysły, pracę i zaangażowanie - Malwina Bakalarska.
Zapraszamy do sklepu CERAMES zarówno po płytki cementowe, jak i ceramiczne, meksykańskie oraz marokańskie, ręcznie malowane umywalki oraz baterie retro!